Zapowiedź Rajdu Barum
W ERC przyszedł czas na prawdziwe święto Mistrzostw Europy. Czeski Rajd Barum od lat jest uznawany za jeden z najlepszych i najbardziej elektryzujących rajdów na świecie. Rozgrywany nieprzerwanie od 1971 roku, zasłużył na miano prawdziwego środkowo-europejskiego klasyka. Piekielnie szybkie asfaltowe odcinki w okolicach Zlina znów będą areną kluczowych rozstrzygnięć w tym sezonie.
Trasa
Rajd, tak jak zawsze rozpocznie się superoesem w Zlinie, w piątek w godzinach wieczornych. Rano kierowcy od razu ruszą na wyżyny, gdyż o 10 rozpocznie się OS2 “Brezova”. Oprócz tego zobaczymy jeszcze przejazdy przez “Halenkovice”, “Kostelany” i, mój ulubiony, “Semetin”. Tym razem organizator nie bawił się w dziwaczne układy pętli, więc ponowne pokonanie wyżej wymienionych odcinków, zakończy sobotnie zmagania. Na ostatni etap zaplanowane jest 6 oesów. Wśród nich oczywiście są też te bardziej znane trasy, jak “Majak”, czy “Pindula”. Rajd zakończy najdłuższy ze wszystkich oesów, czyli 24 kilometrowa “Kasava”. Razem 15 odcinków specjalnych i ponad 200 kilometrów oesowych.

Król musi obronić swoją koronę
Oczywiście jednym z pierwszych skojarzeń do Rajdu Barum jest Jan Kopecky. Kierowca Skody jest niekwestionowanym królem czeskich oesów. W okolicach Zlina wygrał już 8 razy, a jego obecna seria zwycięstw w tych zawodach wynosi 4. Tak jest, przez 4 lata z rzędu nikt nie był w stanie zatrzymać sympatycznego Czecha. W tym roku nie będzie to łatwe zadanie (zresztą w zeszłym też nie było), gdyż stawka jest tradycyjnie bardzo rozległa i bardzo mocna. Ulubieniec lokalnych kibiców w ten weekend zmierzy się m.in.: z Lukyanukiem, Maresem, czy chociażby Gryazinem, który zdaje się być czarnym koniem imprezy. Chociaż na przekór, temu wszystkiemu co tutaj napisałem, należałoby się zastanowić, czy to właśnie nie rywale Kopeckyego mają tu trudniejsze zadanie niż on sam. Dodatkowo fakt, iż obecny Mistrz Świata WRC 2 będzie miał do dyspozycji najnowszą ewolucję Skody Fabii R5, a trasy całego rajdu byłby w stanie przejechać bez opisu i zamkniętymi oczami, stawia Czecha w roli zdecydowanego faworyta.

Punkt zwrotny sezonu
Tak jak przy okazji innych rund, tak i tutaj nie unikniemy przedstawienia sytuacji Łukasza Habaja i Alexeya Lukyanuka. Po włoskiej rundzie ERC, Rosjanin wrócił na fotel lidera, po raz pierwszy od marca. W Czechach wszystkie znaki na niebie i ziemi zdają się też wskazywać na to, że Rosjanin będzie w tej rywalizacji zwycięski. Startował na Barum już 3 razy i ze wszystkich zawodników to on właśnie najbardziej zbliżył się do pokonania Kopeckyego na jego własnym podwórku. Ale mimo korzystnej pozycji Alexeya, ten sezon nie jest w 100% udany i nie wszystko w jeździe Lukyanuka jest takie, jak powinno. Więc jest być może cień nadziei dla Habaja. Rajd Barum jest przede wszystkim bardzo szybkim, ale też bardzo trudnym rajdem. Niektóre partie są bardziej techniczne niż na to wyglądają, wjazdy i wyjazdy spomiędzy drzew nie pomagają w widoczności, a same drogi są chwilami tak ciasne, że margines błędu jest ograniczony do minimum. Lukyanuk jest uważany za kierowcę, które często zaprzepaszcza dobre miejsce na mecie, poprzez chęć bycia szybszym, niż jest to możliwe. Swoją drogą przed początkiem sezonu nikt nie przypuszczał, że Habaj będzie w ogóle walczył o mistrzostwo. Więc jeśli Polak będzie się trzymał w miarę blisko za Rosjaninem, to może nie wszystko jeszcze stracone.

Start po sąsiedzku
Łukasz Habaj nie będzie na szczęście jedynym Polakiem, jaki wystartuje w czeskiej rundzie ERC. W najwyższej kategorii oprócz niego pojedzie jeszcze Mikołaj Marczyk. Było to już co prawda wiadome przed sezonem, ale nadal uważam, że jest to jedna z niewielu dobrych rzeczy, które wydarzyły się w tym roku na naszym podwórku. Nad talentem Marczyka już kilka razy się rozpisywałem, więc żeby nie wyjść na psychofana, napiszę tylko, że to bardzo dobrze, że rodzimy zespół Skody dokłada starań, aby jego kierowca pukał do drzwi europejskiej czołówki. Oczekiwania wobec lidera RSMP mam nawet spore, ale by nie pompować balonika należy dodać, że w tak legendarnym rajdzie ważne jest doświadczenie. A “Miko” startuje tam pierwszy raz. Tak czy inaczej dopingujmy, wspierajmy, ale nadzieje dobierajmy ze zdrowym rozsądkiem. W Czechach nie pojedzie tym razem Puchar Abartha, więc Dariusza Polońskiego nie zobaczymy. Nic straconego, bo też w Pucharze, ale tym razem Opla Adama, pojedzie Szymon Żarłok, czyli zeszłoroczny Wicemistrz Śląska. W tym sezonie zgarnął już dwa podia, więc podczas Rajdu Barum mamy nadzieje na kolejne.

Przyznam się bez bicia, zapowiedź do najbardziej obszernych nie należy. Ale mimo, że trudno mi o tym rajdzie coś więcej napisać, to nie bierzcie tego za zniechęcanie. Nadal uważam, że Rajd Barum to najlepsza impreza w kalendarzu i wierzę, że tegoroczna edycja urośnie do tego miana.