Co nie dojeździsz, to dowyglądasz
Czyli o najlepszych malowaniach ostatniej dekady w WRC
Przyznam się szczerze, miałem kilka wątpliwości przed napisaniem tego artykułu. Paradoksalnie chyba nawet więcej niż przed tym o PZM. Jest to bowiem temat do bólu stereotypowy dla wszystkich “jutuberów”, vlogerów i innych ludzi z dostępem do mikrofonu, kamery bądź klawiatury. I jako osobę, która starała się tworzyć nieco bardziej unikalne treści, ten typ artykułu budził we mnie jakąś niepewność. Ale z drugiej strony, jeśli i tak nie mamy i nie będziemy przez długi czas mieli żadnych poważnych tematów do opisywania, to czemu nie zająć się czymś luźniejszym. A więc malowania. Jak nic nadają motorsportowi prestiżu i splendoru, a także poczucia wyjątkowości. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to właśnie barwy w jakie samochód jest pomalowany, bardziej zapisują się w pamięci kibica, niż kształty rajdówki. Kolejną świetną rzeczą w malowaniach jest to, iż nikogo nie faworyzują. Nawet najgorzej spisujące się ekipy mogą tak skomponować swoje barwy, że ich widok będzie cieszył oczy. W takim razie bez zbędnego przedłużania, oto moje (kompletnie subiektywne) dziesięć najlepszych malowań ostatniej dekady w WRC.
10.Citroen (2011)

Bardziej niż samo malowanie, podziwiam tutaj pracę grafików, którym udało się perfekcyjnie przenieść schemat barw z C4 WRC na DS3. Nowy model Citroena, moim zdaniem, prezentował się w tym układzie zdecydowanie lepiej niż starszy. Oprócz tego ciekawym rozwiązaniem był zmieniająca się co każdą rundę góra samochodu. Przy okazji każdego rajdu dach rajdówki przybierał kolory kraju, w którym impreza była organizowana. Poza tym było to dość solidne malowanie z wykorzystaniem Red Bulla. Do gustu przypadło mi inteligentne przejście z granatowych barw austriackiego koncernu, do biało-czerownych Citroena. Zespół szewronów do nowego samochodu dostosował się równie dobrze, co malowanie. W 2011 udało im się zdobyć zarówno Mistrzostwo Konstruktorów, jak i Kierowców, za sprawą Sebastiena Loeba.
9.M-Sport Ford (2018)

Przy Red Bullu zostajemy, zmienia się za to marka samochodu. Największy problem jaki mam z samochodami w barwach czerwonych byków, to to, że wyglądają bardziej jak malowania Red Bulla, niż zespołu. Całe szczęście tego błędu nie popełnili projektanci M-Sportu w 2018 roku. Udało im się znacząco wkomponować logo austriackiej oranżady i zachować przy tym tożsamość ekipy. Te malowanie jest też naturalną ewolucją schematu z 2017. Bierze wszystko to, co tamte barwy robiły dobrze i usprawnia resztę (poprzez ciemniejszy granat i subtelniejszy biały). Dodam też, że tym razem wszystkie załogi jeździły w identycznie pomalowanych rajdówkach, co według mnie jest zdecydowanie na plus. Fordy Fiesta WRC w tamtym roku były równie szybkie, co ładne. Potwierdził to Sebastien Ogier zdobywając w tych barwach swój szósty tytuł mistrzowski.
8.Citroen WRC 2 (2019)

Teraz czas na coś nieco innego, bo schodzimy do niższej ligi, czyli WRC 2. Przyznam się, że R5 w barwach zespołów z WRC zawsze były u mnie pewnego rodzaju czułym punktem. Aczkolwiek uważam, że grafikom Madsa Ostberga udało się stworzyć coś ładniejszego, niż tym z pierwszego zespołu Citroena. Podoba mi się subtelny wzór ułożony z logo C3 R5, widoczny z tyłu i żywa, czerwona barwa całego malowania. Czarny i neonowy żółty (które pojawiają się za sprawą sponsora norweskiego kierowcy) nadają rajdówce agresywnych rysów, których trochę moim zdaniem zabrakło w podstawowym malowaniu Citroena. Zawodnik z najładniejszym schematem nie okazał się jednak tym najszybszym. Ostberg musiał się zadowolić tytułem wicemistrzowskim w WRC 2 Pro.
7.M-Sport (2014)

Wracamy do Fiesty WRC. To malowanie było jak powiew świeżego powietrza po chaotycznych i brzydkich barwach w 2013 roku. Schemat wygląda przyjemnie, ale też wystarczająco agresywnie na samochód rajdowy. Oprócz tego jest bardzo schludne i proste, co przy niebieskiej smudze (dymie?) przechodzącej przez całą długość samochodu, nie było łatwe. Aczkolwiek muszę się do czegoś przyczepić, żeby uargumentować barwy, które są na miejscu szóstym. Ten projekt na żywo nie wyglądał aż tak imponująco, jak na grafikach koncepcyjnych i przy ustawionych światłach. W rzeczywistości kolory robiły się nieco wyblakłe. Oprócz tego, po face-liftingu Fiesty było widać, że malowanie było robione pod starszą wersję rajdówki. A jak spisywała się tak pomalowana rajdówka w kwestiach tylko sportowych? Cóż ani bardzo źle, ani bardzo dobrze. Mikko Hirvonenowi udało się trzy razy stanąć na podium, a M-Sport wyprzedził Hyundaia i zajął trzecie miejsce wśród zespołów.
6.M-Sport (2015)

Naprawdę długo zastanawiałem się, które barwy z tych dwóch podobały mi się bardziej. Ostatecznie wygrała wersja z 2015. Trochę dzięki wspomnieniom, trochę dzięki pomysłowi na ten schemat i trochę dzięki temu, że faktycznie trudno mi się tu do czegoś przyczepić. To malowanie jest naprawdę kreatywnie zaprojektowane. Rajdówka wydaje się całkowicie biała z przodu, a kreatywne przejście między kolorami powoduje, że jest bardzo ciemna, niemal czarna z tyłu. Dzieje się tak nie bez powodu, bo projekt w zamyśle miał być hołdem złożonym Colinowi McRae. Przód samochodu jest pomalowany w taki sposób, że przywodzi na myśl Escorta, którym startował Szkot, natomiast tył nawiązuje bardziej do Focusa WRC. Jak na upamiętnienie “Latającego Szkota”, to malowanie jest naprawdę minimalistyczne i subtelne, co jest jego największą zaletą w mojej ocenie. Aczkolwiek Fiesta w tych barwach już zawsze będzie kojarzyła się jednym. A mam na myśli Rajd Meksyku 2015, gdy Ott Tanak wpadł nią do jeziora i gdy kilka godzin później zespół dokonał prawdziwego zmartwychwstania rajdówki a Estończyk mógł wrócić do rywalizacji.
5.Robert Kubica (2015)

Ten sam sezon, ten sam samochód, ale inny kierowca i przede wszystkim inne malowanie. Przyznam się bez bicia, sporą rolę w tym wyborze odegrała nostalgia. Ale nadal graficy w ekipie Polaka odwalili kawał dobrej roboty, sprawiając, że mały zespół, z jeszcze mniejszym budżetem, potrafił wyróżniać się na oesach. A projekt tego malowania był dość karkołomny, bo połączenie matowego grafitu, neonowego pomarańczowego i biało-niebiesko-czerwonych barw Lotosu, mogło okazać się klapą. Całość została skomponowana jednak w taki sposób, że w ogóle się ze sobą nie “gryzła” i była przyjemna dla oka. Pomarańczowy inteligentnie podkreślał kształty karoserii, a małe, biało-czerwone elementy nadawały rajdówce wystarczającej “polskości”. Gdyby tylko sam samochód spisywał się równie dobrze, co wyglądał, to kto wie, ile Kubica mógłby osiągnąć w tamtym sezonie. Niestety, ta Fiesta przeszła już chyba do legendy polskiego motorsportu przez swoją beznadziejną awaryjność. Elektryka, sprzęgło, zawieszenie, wspomaganie – do wyboru do koloru, każda usterka była w tej rajdówce możliwa.
4.M-Sport Ford (2020)

Nic nie poradzę. M-Sport miał najwięcej ładnych malowań w tej dekadzie. Na zakończenie wątku Fiest WRC wybrałem tą najnowszą. Po kilku latach, w których to ciemny niebieski dominował na Fordach, zespół z Cumbrii zdecydował się na zmianę. Tym razem stanęło na kolorze biały i była to bardzo dobra, odświeżająca decyzja. Generalnie, całe to malowanie mogę określić jako bardzo dobre. Jasne kolory wprowadzają wiele nowego, ale dzięki sporej ilości niebieskiego na pierwszy rzut oka widać, że to M-Sport. Wszyscy sponsorzy są inteligentnie wkomponowani, nawet wydawałoby się, niepasujący barwami Castrol. Dzięki geometrycznym kształtom i rozmyciu schemat jest żywy i dynamiczny, ale nigdy nie czuję, żeby na rajdówce działo się zbyt dużo. Przy prezentacji M-Sport zdradził, że barwami zajmował się nowy, odmłodzony zespół grafików i finalny efekt to pokazuje. To chyba najodważniejsze malowanie M-Sportu od lat, ale tym razem odwaga popłaciła.
3.Volkswagen (2016

Długo zastanawiałem się, czy nie umieścić tego projektu na miejscu pierwszym. Technicznie jest to malowanie perfekcyjne, niczym sam Volkswagen Polo R WRC. Nie widziałem chyba lepszego wkomponowania Red Bulla w swoje barwy niż w tym przypadku. Graficy zespołu z Wolfsburga dali radę zająć pół rajdówki logotypami Austriaków i jednocześnie sprawić, że patrząc na to dzieło pierwszą myślą jest Volkswagen, a nie Red Bull. W tym przypadku została wykorzystana koncepcja przejścia w połowie samochodu, podobnie jak w Citroenie. Ale VW zrobiło to o niebo lepiej. Cały schemat jest dynamiczny i elegancki. Udaje mu się też znaleźć złoty środek pomiędzy prostotą a imponującymi wzorami. Z dwóch identycznych wersji z 2015 i 2016, bardziej do gustu przypadła mi ta późniejsza, dzięki małym, biały szczegółom na zderzaku. Naprawdę nie mogę wyjść z podziwu dla tego projektu. Jeśli jakieś malowanie potrafi dobrze wyglądać także na “Garbusie”, to znaczy, że jest ono bliskie perfekcji. Reasumując, to Polo R WRC wyglądało na szybkie i było szybkie. Sebastien Ogier zdobył w nim swój czwarty tytuł, a VW bez problemów zgarnęło kolejne mistrzostwo konstruktorów.
2.Abu Dhabi WRT (2016)
Polo zostało jednak przyćmione w 2016 roku przez to cudo. Biało-czerwony Citroen to chyba jedyne, czego potrzebowałem od WRC. I szkoda tylko, że trzeba było oficjalnego wycofania się Francuzów z Mistrzostw, żebyśmy mogli podziwiać tą kombinację. Aż nie wiem co powiedzieć na temat tego malowania. Nie nazwał bym go prostym, czy minimalistycznym, ale na pewno schludnym. Wszystkie arabskie wzory są inteligentnie wkomponowane i nie sprawiają, że ma się wrażenie przerostu formy nad treścią. Podoba mi się też to, jak umiejętnie został stworzony ten projekt przy użyciu tak naprawdę tylko dwóch kolorów, podkreślonych przez barwę srebrną. Nie wiem, czy dam radę napisać o tym wiele więcej. Ten DS3 WRC po prostu idealnie trafia w moje gusta. Nieźle radził sobie także w prawdziwej rywalizacji. Mimo okrojonego programu startów, Kris Meeke zdołał wygrać w nim dwa rajdy i zająć dziewiąte miejsce na koniec roku.
1.Hyundai (2019)
Hyundai do spraw malowania podchodził raczej konserwatywnie, ale kiedy już zdecydowali się stworzyć coś nowego, to opadła mi szczęka (pewnie nie tylko mi). Trzeba przyznać, że zespół z Alzenau potraktował kwestię nowych barw niezwykle poważnie. Malowanie jest dziełem Sean’a Bulla (polecam wam zaobserwować go na wszelkich mediach społecznościowych), który jest niesamowicie utalentowanym i kreatywnym artystą. Ten schemat jest po prostu idealny. Sprawia wrażenie dynamicznego za sprawą abstrakcyjnych wzorów, które zdały się powstać dzięki prędkości rajdówki. Przy tej całej dynamice jest też świeżo i oryginalnie, ale co najważniejsze nadal zachowana jest tożsamość i esencja zespołu. Imponujące jest to, że schemat używa tych samych barw, co wszystkie poprzednie malowania. Pokazuje to, że nie potrzeba kompletnego rebrandingu zespołu, by stworzyć coś naprawdę ciekawego. Chyba pierwszy raz byłem zadowolony, gdy w tym roku Hyundai w ogóle nie zmienił barw. Jest to też malowanie, które na pewno zapisze się w historii zespołu, gdyż to właśnie tak opakowane i20 WRC dało im pierwsze Mistrzostwo Konstruktorów.
To było moje, zupełnie subiektywne i osobiste dziesięć najlepszych malowań ostatniej dekady WRC. Jeśli macie inne zdanie, bądź uważacie, że jakieś barwy niesłusznie pominąłem, to oczywiście dajcie mi znać w komentarzach. Gdyby ten artykuł wam się spodobał, to zastanowię się nad zrobieniem czegoś podobnego z innych lat.