Powrót króli
Gdy w marcu organizator anulował ostatni etap Rajdu Meksyku, nikt nie spodziewał się, że na ponowne ujrzenie Mistrzostw Świata na oesach, przyjdzie nam czekać aż pół roku. Jednak w pierwszy weekend września, także i WRC wraca by dokończyć swój najkrótszy w historii sezon. Arena zmagań też będzie nietypowa. Estonia pierwszy raz w swojej historii dostaje rundę rangi światowego czempionatu, mimo że ojczyzna Otta Tanaka wolałaby pewnie otrzymać taką szansę w nieco innych okolicznościach i klimacie. Pomimo restrykcji, obostrzeń i długiej przerwy, w ciągu najbliższych kilu dni u naszych południowych sąsiadów będzie co podziwiać.
Akcent waloński
Ale zanim skupimy się na samej rywalizacji, wypada powiedzieć słowo o tegorocznym kalendarzu. Niestety wszystkie zapowiedziane w zeszłym roku rajdy zostały odwołane, lecz w ich miejsce wskoczyły dwie nowe imprezy. Pierwszą z nich jest oczywiście Rajd Estonii, natomiast drugie miejsce otrzymał słynny belgijski Rajd Ypres. Jest to o tyle ciekawe, że organizatorzy walońskiej imprezy przedtem specjalnie nie interesowali się miejscem w WRC. Teraz jednak może być to dla Ypres szansa, by nadrobić trochę straconej w ostatnich latach reputacji. Runda w Belgii ma docelowo zakończyć sezon 2020. Oprócz niej w kalendarzu ostały się rajdy Turcji oraz Sardynii. Suma summarum, ten cykl rywalizacji będzie liczył zaledwie siedem rund. Najmniej w historii WRC.

Mistrzowie okresu przygotowawczego
O ile o zmianach w kalendarzu jest pisać łatwo, o tyle na temat możliwego układu stawki ciężko cokolwiek przewidywać. Forma zawodników przed rozpoczęciem nowego sezonu jest wielką niewiadomą, więc co dopiero napisać o powrocie po półrocznej przerwie? Nie ulega wątpliwości, że podczas lockdownu załogi nie próżnowały. Każdy starał się utrzymać formę jak tylko mógł. Gdy rajdy ponownie stały się możliwe do rozgrywania, zawodnicy brali udział w pojedynczych imprezach, starając się na powrót przyzwyczaić do rajdówek. Dobrą do tego okazją był zeszłotygodniowy Rajd Louna-Eesti. Do rywalizacji zgłosiła się właściwie cała czołówka WRC, a zwycięzcą okazał się Ott Tanak, co umocniło go tylko w roli naturalnego faworyta Rajdu Estonii.

Mistrz Świata najlepiej zna trasy i ich charakterystykę, jednak mało imponujące tempo w Hyundaiu podczas pierwszych rajdów tego sezonu, nie pozwala mi uznać Otta za “pewniaka” do zwycięstwa. Do tego tytułu ciężko typować także Seba Ogiera. Francuz co prawda pokazywał w przeszłości, że nowe rajdy mu niestraszne, lecz to jednak Tanak jest w Estonii bardziej doświadczony. Jestem pewien, że ta dwójka będzie w ten weekend walczyć do ostatnich metrów.

Warto zwrócić uwagę także na Thierry’ego Neuvilla. Kierowca Hyundaia pokazywał się z bardzo dobrej strony podczas przerwy i nadal jest w ścisłej walce o Mistrzostwo Świata. Belg będzie miał też okazję przekonać się, czy jego tradycja kiepskich drugich połówek sezonu, będzie miała rację bytu, w tak osobliwej sytuacji. Jednak największa uwaga zwrócona będzie na Elfyna Evansa. Walijczyk po początku sezonu wyrósł na objawienie roku, ale jeśli chce ten tytuł zachować, to w Estonii będzie musiał utrzymać dobre tempo. A największe pytanie przed rajdem brzmi, czy Evans w ogóle to tempo jeszcze ma? Na to pytanie nie sposób odpowiedzieć dzisiaj, ale już niedługo wszystko powinno być jasne.

Pocztówka z ERC
Nie samą klasą WRC człowiek żyje, tym bardziej, że w innych kategoriach też ma być ciekawie. W WRC 2 mamy aż sześć zgłoszeń, co na standardy do jakich nas przyzwyczaiło, jest liczbą co najmniej imponującą. A sama liczba wynika z faktu, iż Toksport WRT postanowił zabawić się w fabryczny zespół Skody i na Estonię wystawił dwie rajdówki. Oprócz nich zobaczymy jeszcze Veiby’ego i Gryazina w Hyundaiach, oraz Formaux w Fieście i naturalnie Madsa Ostberga w Citroenie C3 R5.

W WRC 3 natomiast będzie komu kibicować. Wśród dwudziestu dwóch załóg zgłoszonych do rywalizacji, znalazły się dwie polskie pod postacią Kajetana Kajetanowicza i Jarosława Kołtuna. “Kajto” w walce o podium nie będzie miał łatwego zdania. Będzie musiał się zmierzyć m.in. z Jarim Huttunenem, Marco Bulacią, czy Oliverem Solbergiem. Oprócz tego potencjalnym zagrożeniem jest też wiele twarzy znanych z czasów, gdy polski kierowca zostawał Mistrzem Europy. Mowa o Karlu Kruudzie, Egonie Kaurze, czy chociażby Gregoire Munster. Drugi występ w tym sezonie WRC będzie dla Kajetana nie lada wyzwaniem. Jeśli z kolei chodzi o Jarosława Kołtuna, to patrząc po jego ostatnich występach, będzie to jazda bardziej rekreacyjna niż “na okrągło”. Chciałbym jednak w tym wypadku zostać zaskoczony.

I to tyle co mam do powiedzenia przed Rajdem Estonii. Niewiadomych przed startem jest naprawdę sporo, aczkolwiek tak długo jak będą one czysto sportowe, to kto wie? Może to nawet lepiej…