Zapowiedź sezonu: Hyundai
W drugim etapie naszej podróży po zespołach WRC, docieramy do Alzenau. Hyundai w zeszłym roku zdecydowanie miał tempo na pokonanie Toyoty, ale mieszanka błędów, gigantycznego pecha i awarii rajdówek sprawiła, że nie udało im się obronić tytułu. Na dzień dzisiejszy koreański zespół to “papierowe tygrysy”. Mają najlepszy skład kierowców w Mistrzostwach i utytułowanych inżynierów. Jednak brak lidera, poważnych ruchów transferowych i sama centrala Hyundaia, która w każdej chwili może zakręcić korek z pieniędzmi, wygląda niepokojąco.
Negatywnie - statek bez sternika
Zacznijmy od razu od najpoważniejszego problemu koreańsko-niemieckiego zespołu. Do nowej ery hybrydowej przystąpią bez swojego “szefa” – Andrei Adamo. Oczywiście ta pozycja w rajdach nie ma aż tak bezpośredniego wpływu na przebieg sezonu, jak na przykład w F1. Jednak na zaledwie kilkanaście dni przed startem pierwszej rundy, w kluczowym momencie przygotowań przedsezonowych, Hyundai wciąż nie znalazł zastępstwa dla charyzmatycznego Włocha. Jest to sygnałem słabej organizacji na poziomie zarządzania zespołem. Gdy Toyota i M-Sport zmieniali osoby na wysokich stanowiskach, ich zastępcy byli gotowi już na początku grudnia.

Poza tym, trzeba by się bardzo postarać, by nie zauważyć wpływu Adamo na wyniki Hyundaia podczas jego kadencji. W przeciwieństwie do poprzedników, Włoch nie bał się kombinować i szukać rozwiązań na granicach przepisów. Poskutkowało to dwoma pierwszymi tytułami wśród konstruktorów dla koreańskiej marki. Sympatię kibiców zaskarbił sobie rozbrajającą wręcz szczerością i mówieniem tego, co ma na myśli. Adamo zdecydowanie nie gryzł się w język i podejmował kontrowersyjne decyzje, ale wyniki go broniły.

Więc kto powinien objąć stanowisko szefa zespołu? Nazwisk pojawia się sporo, ale konkretnych informacji jest już nieco mniej. Według dirtfish.com najlepszym kandydatem byłby Christian Loriaux. Inżynier odpowiadający za Subaru Imprezę 01 WRC i Focusa 03 WRC pracuje już w barwach Hyundaia, ale na awans ponoć nie ma większych szans. W spekulacjach pojawia się też Yves Matton (choć on akurat ma ciepłą posadkę w FIA) a nawet Rich Millener (wątpię, że Malcom Wilson oddałby rywalom swojego podopiecznego), ale moim zdaniem najlepszym kandydatem byłby Petter Solberg. Mistrz Świata z 2003 roku już w tym momencie jest blisko Hyundaia, a także ma doświadczenie w prowadzeniu zespołu. Co prawda PSRX to zespół rallycrossowy, ale Adamo też przychodził przecież z wyścigów samochodów turystycznych. Solberg rajdowy świat zna na wylot, a jego nazwisko jest powiązane z wystarczającą liczbą osiągnięć, by wzbudzić respekt u swoich kierowców.
Pozytywnie - talent wylewa się za burtę
To jeśli największy problem mamy już za sobą, czas skupić się na największej zalecie. Hyundai ma w tym momencie najmocniejszy skład spośród wszystkich zespołów. Thierry Neuville i Ott Tanak, to co roku kandydaci do Mistrzostwa. Belg ma za sobą bardzo solidny sezon i teraz ma chyba najlepszą szansę na dopięcie swego i zdobycie tytułu. W poprzednich latach plany krzyżował mu Sebastien Ogier (i po części też sam Thierry Neuville). Jednak teraz Francuz nie będzie walczył w pełnym sezonie, więc Thierry po prostu musi utrzymać nerwy na wodzy i prezentować równe tempo. Ott Tanak od przeprowadzki do Alzenau wygląda nieco gorzej. Estończyk słabo dogadywał się z i20 WRC i miał bardzo nierówne wyniki w poprzednim sezonie. Aczkolwiek jest jeszcze za wcześnie by mówić, że Tanak się skończył. Fakt, poprzednia rajdówka mu nie leżała, ale nie miał większego wpływu na jej rozwój. Tym razem Estończyk brał czynny udział w tworzeniu nowego i20 i mógł go dostosować pod swój styl jazdy. Na Otta zdecydowanie będzie trzeba w tym roku uważać.

Trzecim i20 N Rally1 będą się ze sobą dzielić Oliver Solberg i Dani Sordo. Młody szwedzko-norweski kierowca ma już za sobą pierwsze kroki w aucie klasy WRC. Nie miał może tak imponującego wejścia jak Kalle Rovanpera, ale należy pamiętać, że Solberg rywalizował samochodem w starszej specyfikacji i obsługiwanym przez prywatny zespół. Pojawiają się oczywiście wątpliwości czy Oliver jest już gotowy na pół sezonu WRC, ale bronią go wyniki z zeszłego roku. Z kolei Daniego Sordo na tym etapie już nie trzeba nikomu przedstawiać. Hiszpan jest związany z Hyundaiem od samego powrotu koreańskiej marki do WRC i nie zanosi się na to, by to się zmieniło. Można myśleć, że prawie czterdziestoletni zawodnik szczyt formy ma już za sobą, ale Sordo nadal jest bardzo groźny i potrafi uprzykrzać życie faworytom. Nie zdziwię się, jeśli w swoich ulubionych rajdach znajdzie się na podium, a może nawet zostanie ich zwycięzcą.

Pozytywnie - elektryczny wiatr w żagle
Kolejną zaletą Hyundaia może być to, że inżynierowie z Alzenau potrafią zbudować naprawdę szybką rajdówkę. Zespół zaliczył na przestrzeni lat naprawdę spory progres. Zaczynając od chorób wieku dziecięcego pierwszego i20 WRC i walkę o ostatnie miejsce z M-Sportem, przez bardziej udane i20 NG WRC i częstsze zwycięstwa, aż po regularną walkę o mistrzostwo w minionej generacji rajdówek. Każdy kolejny samochód był dla Hyundaia krokiem naprzód i czynił z nich coraz groźniejszych rywali. Koreańczycy mają na pewno wystarczająco talentu, by ich pierwsze Rally1 także było udane.

Hyundai może nie ma tyle doświadczenia co Toyota, jeśli chodzi o napęd hybrydowy, jednak silniki elektryczne nie są dla tego zespołu obce. Nowozelandzki zespół Hyundaia w 2020 roku zbudował w pełni elektrycznego Hyundaia Kona WRC. I nie był to samochód zbudowany tylko na pokaz. Elektryczna rajdówka regularnie wygrywa wyścigi górskie i rajdy na terenie Australii i Oceanii. Innym dziełem “na prąd” Hyundaia był Veloster N ETCR. Ten model być może nie okazał się z miejsca hitem w wyścigach turystycznych, ale w ETCR potrafił już wygrywać wyścigi. Sportowej hybrydy Koreańczycy jeszcze nie zrobili, ale trzeba pamiętać, że Hyundai to w tym momencie gigantyczna marka i pieniędzy w pierwszym sezonie na pewno im nie zabraknie.

Negatywnie – dziura w burcie
Niestety, posiadanie najlepszej rajdówki na niewiele się zda, jeśli nie będzie ona dojeżdżać do mety. Inżynierowie Hyundaia w zeszłym sezonie kompletnie schrzanili tyle zawieszenie rajdówki i wiedzą z czym wiąże się kolejny taki błąd. Przez wadę konstrukcyjną ekipa Adamo wypuściła z rąk trzy pewne zwycięstwa, które diametralnie odmieniłyby ich walkę o obronę tytułu. W związku z tym, w nadchodzącym sezonie cały zespół z Alzenau będzie pod gigantyczną presją. Jeśli i20 N Rally1 okazałby się klapą, to nie dość, że Hyundai nie dałby rady walczyć z Toyotą, to jeszcze swoją niekompetencją podłączyłby tlen czającemu się M-Sportowi. Walka o trzecie miejsce, czy nawet jego zajęcie, nie spotkałaby się raczej z aplauzem w Korei. Centrala nie była pewna pozostania w WRC na następne lata, a ewentualny brak wyników byłby pretekstem do zawinięcia interesu i odejścia z rajdów. Hyundai postawił siebie w sytuacji, w której nie mogą sobie pozwolić na żaden poważny błąd.

A przyznam szczerze, że w świetle tego jak wyglądają przygotowania tego zespołu do nowego sezonu, pachnie mi tu jakąś kolosalną wpadką. Najpierw, jeszcze w lato, z posadą pożegnała się “prawa ręka” Andrei Adamo, czyli Alain Pennasse. Potem na testach we Francji Thierry Neuville rozbił nową rajdówkę w drobny mak. Tak się złożyło, że był to wtedy jedyny sprawny model nowego i20, więc wypadek opóźnił znacznie całą operację. Na koniec, na domiar złego z pracy odszedł także i Adamo. W Hyundaiu za kulisami dzieje się coś złego…
Werdykt
Nadchodzący sezon w wykonaniu Hyundaia będzie albo małym cudem, albo kompletną klapą. Raczej nic pomiędzy. Koreańsko-niemiecki zespół ma tyle samo mocnych, co słabych stron i ocenianie ich szans zależy od tego, na której z tych stron się skupimy. Hyundai po powrocie do WRC wyprodukował same konkurencyjne samochody, a do tego mają w swoich szeregach bardzo dobrych kierowców. Z drugiej strony ich przygotowania do sezonu, słusznie budzą naprawdę duże wątpliwości. Do Rajdu Monte-Carlo został nam tydzień z hakiem i nadal nie wiemy kto tak naprawdę rządzi teraz w Alzenau. Najważniejsze jest jednak to, czy i20 N Rally1 będzie rządzić na odcinkach.
