Jaki ojciec taki syn
Zima w Europie jeszcze trwa, ale dobiegła ona końca w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Co do Rajdu Szwecji wątpliwości są właściwie co roku. Płata figla pogoda, czasem okoliczności towarzyszące, a czasem do tego wszystkiego (tak jak tym razem) dochodzi jeszcze nowa generacja rajdówek. Oprócz tego, pierwszy raz od szesnastu lat, na starcie rundy WRC miało zabraknąć i Sebastiena Loeba i Ogiera. W środowisku kibiców były więc obawy, czy po show jakie ta dwójka zaserwowała nam na Monzy, Rajdowe Mistrzostwa Świata będą w stanie podtrzymać wysoki poziom w drugiej rundzie. Jednak bardzo szybko te obawy zostały rozwiane. O Rajdzie Szwecji będzie się jeszcze mówiło wiele, ale z pewnością nie to, że był nudny.
Rajd
Rajd Szwecji - 4/5

Osobiście też mam z Rajdem Szwecji problem. I z tegoroczną edycją i z samą imprezą jako taką. Z jednej strony mam duży sentyment do poprzedniej lokacji rajdu, w Varmland. To, co podobało mi się w tamtym Rajdzie Szwecji, to unikatowość każdego odcinka. Każda próba miała w sobie jakieś wyjątkowe miejsce. Superoes na oblodzonym torze wyścigów konnych w Karlstad, zjazd w dół kompleksu narciarskiego na “Hagfors”, zawijasy i sprint przy lotnisku w Torsby, hopki na “Finnskogen” i oczywiście Colin’s Crest na kultowym oesie “Vargasen”. Tamten rajd miał dużo charakterystycznych miejsc i tego podczas tegorocznej edycji mi zabrakło. Jednakże nie mogę pozostać ślepy na to, w jakiej sytuacji znalazł się Rajd Szwecji. Z roku na rok warunki w Varmland ulegały pogorszeniu, co poskutkowało farsą w postaci edycji z 2020 roku. Zmiana lokacji była po prostu nieunikniona. I mimo wszystko muszę powiedzieć, że lifting Rajdu Szwecji zdał egzamin. Śniegu w okolicach Umea było aż nadto, a o odwilż nie trzeba się było martwić. Również i sportowa część imprezy nie zawiodła.
W podsumowaniu Rajdu Monte-Carlo napisałem, że najbardziej ekscytująca w kontekście Rajdu Szwecji będzie wyrównana stawka. Nie miałem pojęcia, kto stanie na najwyższym stopniu podium, a kandydatów było wielu, więc liczyłem na zaciętą walkę między nimi. Całe szczęście, tym razem nie pomyliłem się. Elfyn Evans, Thierry Neuville, Kalle Rovanpera i Esapekka Lappi od pierwszego odcinka rzucili się do ataku. Rywalizacja była niesamowicie wyrównana – podczas piątkowego etapu lider zmieniał się aż cztery razy. Jednak tempo, które narzucili sobie zawodnicy było zawrotne, więc im dalej w las, tym większa była szansa, że komuś puszczą nerwy i popełni błąd. Najmniejszą ich ilością i przy okazji najbardziej równą jazdą mógł pochwalić się Kalle Rovanpera i to właśnie on odniósł swoje zasłużone, trzecie zwycięstwo w WRC. Przy okazji powtórzył też osiągnięcie swojego ojca, Harriego, który w 2001 roku w barwach Peugeota wygrał tę samą imprezę.
Kierowcy
Adrien Fourmaux - 1/5

Tym razem nie mam o zawodniku M-Sportu wiele do napisania. Po bolesnej klęsce na Rajdzie Monte-Carlo, Fourmaux przyjął sobie na Rajd Szwecji bardzo bezpieczne założenie, czyli dojechanie do mety. Może i tempo Francuza faktycznie nie było najlepsze, ale za to zawodów też nie ukończył. Co prawda, można go usprawiedliwiać tym, że za jego wycofanie bezpośrednio odpowiadała awaria rajdówki i poza tym był to jego debiut w Rajdzie Szwecji, ale nie potrafię znaleźć niczego, za co można byłoby Fourmaux pochwalić.
Elfyn Evans - 1,5/5

Walijczyk w tym sezonie nadal jest faworytem do tytułu, ale po Rajdzie Szwecji jego wyprawa po mistrzostwo maluje się w nieciekawych barwach. Po raz drugi z rzędu Evans, mając podium w kieszeni, na własne życzenie odpada z rywalizacji. Podczas Rajdu Monte-Carlo, Elfyn zawisł dosłownie nad przepaścią, natomiast tym razem poleciał w zaspę śnieżną, niczym kuna w agrest. Na domiar złego zrobił to tak niefortunnie, że błąd skutkujący zazwyczaj paro-minutową stratą, skończył się poważnym uszkodzeniem jego Yarisa Rally1. Aczkolwiek koniec końców, Evansa można docenić przynajmniej za całkiem niezłe tempo. Jednak, gdyby samo niezłe tempo wystarczyło do zdobycia tytułu, Walijczyk byłby Mistrzem Świata już przynajmniej dwa razy. W Chorwacji as Toyoty będzie potrzebował zwycięstwa bardziej niż zazwyczaj.
Craig Breen - 1/5

Byli tacy, co już po Rajdzie Monte-Carlo przyznawali zawodnikom w Pumach oba Mistrzostwa Świata. Jednak spełniły się czarne scenariusze i bez Loeba, w Szwecji zobaczyliśmy stary, dobry M-Sport. Ponownie pozwolę sobie odwołać się do moich przedsezonowych zapowiedzi, w których pisałem, że największym problemem Brytyjczyków jest brak głębi w zespole. Gdy ich najmocniejsza załoga odpada z walki, reszta nie jest w stanie zapełnić powstałej luki. Tym razem tą załogą byli Craig Breen i Paul Nagle. Gdy na samym początku rajdu Irlandczycy popełnili prosty, kompletnie niepotrzebny błąd i wykluczyli siebie z rywalizacji, ich koledzy na żadnym etapie rajdu nie byli nawet cieniem zagrożenia dla rywali. Sam Breen i jego pilot co prawda wrócili jeszcze do rywalizacji, ale bilans rajdu w postaci jednego wygranego odcinka i jednego punktu na Power Stage’u to zdecydowanie za mało, jak na ambicje M-Sportu. Na ten moment zostaję przy swoich przewidywaniach. Może za wcześnie na wyrokowanie, ale to chyba jeszcze nie moment na walkę o tytuły.
Ott Tanak - 2/5

Ten rajd był szansą na zrehabilitowanie się Otta Tanaka, ale zostanie zapamiętany jako szansa niewykorzystana. Estończyk miał faktycznie w tej sytuacji sporo pecha, bo awarie (zwłaszcza ta silnika elektrycznego) to wydarzenie bardzo losowe. Jednakże, biorąc pod uwagę doświadczenie i dotychczasowe wyniki Tanaka w zimowych rajdach, oczekiwałem po nim trochę lepszego tempa. Ott zaczął rajd świetnie, ale potem z każdym odcinkiem jego tempo zdawało się spadać. Estończyk sprawia momentami wrażenie zawodnika wypalonego. Brakuje mu tego głodu wygrywania, który miał w Toyocie. Wtedy, gdy wychodził na prowadzenie i widział, że ma szansę na zwycięstwo, to go już nie puszczał. Obecnie Tanak cały czas jest cieniem samego siebie.
Oliver Solberg - 2,5/5

Zimowa runda była szansą na dobry występ również dla Olivera Solberga. Czy jednak Szwed może być w pełni zadowolony z występu w domowej rundzie? Cóż, nie do końca. Młody zawodnik Hyundaia zdecydowanie miał dobre momenty w tym rajdzie. Na pierwszym etapie notował czasy w pierwszej trójce i przez moment był nawet na drugim miejscu w generalce. Pomiędzy tymi momentami Solbergowi brakowało jednak powtarzalności. Sam często na mecie przyznawał, że powinien jechać szybciej i nie tak zachowawczo. Mimo wszystko Oliver zasługiwał na nieco lepszy wynik i pewnie taki by osiągnął, gdyby nie awaria pedału gazu. Pech w rajdach dotyka niestety wszystkich.
Gus Greensmith - 2/5

Powiem szczerze, były momenty, kiedy zapominałem, że GusGreensmith w ogóle jedzie w tym rajdzie. Wobec tego myślę, że można stwierdzić, iż wynik Anglika jest lepszy niż jego jazda. Myślę nawet, że sam zainteresowany by się ze mną w tym stwierdzeniu zgodził, bo wielokrotnie na mecie narzekał na swoje tempo i warunki, a na pytanie o pozytywy po pierwszym etapie, po prostu zaśmiał się i odjechał. Tak czy inaczej, urok rajdów polega na tym, że Greensmith jadąc bezbarwny i generalnie kiepski rajd, ze Szwecji wywozi więcej punktów niż Tanak, Evans i Breen razem wzięci. Jakby nie patrzeć – to jest zaleta Gusa. Potrafi on trzymać się z dala od kłopotów i “cichaczem” wskakiwać na wysokie pozycje. Jednak biorąc pod uwagę ambicje M-Sportu, to jest to trochę za mało do ich zrealizowania.
Takamoto Katsuta - 3/5

Jak już przy bezbarwnych występach jesteśmy, to czas na jedynego Japończyka w stawce. TakamotoKatsuta w Szwecji wiele nie pokazał, ale dojechał na dosyć wysokim miejscu. Po beznadziejnym Monte-Carlo, “Taka” mógł upatrywać nadziei w drugiej rundzie WRC, bo wbrew pozorom na brak doświadczenia na śniegu nie może on narzekać. Osobiście znowu spodziewałem się po Katsucie nieco więcej niż doczłapanie się na czwartym miejscu, ale może muszę swoje oczekiwania zrewidować. Japończyk może i nie był jakkolwiek blisko pierwszej trójki, ale dojechał do mety bez przygód i zgarnął dwanaście punktów, a tego, że jechał bezbarwnie za tydzień już i tak nikt nie będzie pamiętał.
Esapekka Lappi - 4,5/5

Lappi w tym sezonie ma ewidentnie rolę zadaniowca w Toyocie. I trzeba powiedzieć, że w Szwecji swoje zadanie wykonał na piątkę z plusem (czwórkę, w mojej skali). Pojechał praktycznie bezbłędny rajd, pokazał, że mimo przerwy nie stracił swojego tempa i zgarnął miejsce na podium, oraz piętnaście punktów dla Toyoty. Jednak co najważniejsze, pierwszy raz od niepamiętnych czasów Esapekka zdawał się odczuwać radość i satysfakcję z jazdy. W Citroenie i M-Sporcie Lappi wyglądał na zdemotywowanego i wypalonego. W Toyocie natomiast zachowywał się jakby na nowo znalazł w rajdach pasję. To prawda, że Fin ma problem z regularnością w pełnym sezonie i ma swoje słabe strony. Ale ma też sporo stron mocnych i rajdów, na których zawsze może namieszać w klasyfikacji generalnej. Zadanie Jariego-Matti Latvali będzie polegało na tym, żeby te mocne strony i rajdy Lappiego zmaksymalizować.
Thierry Neuville - 5/5

Hyundai nadal jest daleko od swojej optymalnej formy, ale tylko ślepy mógłby nie zauważyć postępu, jaki ten zespół zrobił w porównaniu do klęski na Monte-Carlo. Występ w Szwecji może wlać nadzieję w serca ekipy z Alzenau i jej sympatyków, że nie wszystko jeszcze stracone. A w centrum tej nadziei znajduje się Thierry Neuville. Belg z pewnością dysponuje gorszym sprzętem od rywali, ale nowy i20 Rally1, wbrew pozorom nie jest “taczką”. Ta rajdówka ma swoje mocne strony i Neuville był w stanie je wykorzystać i napsuć krwi Toyocie. Tak jak pisałem po pierwszej rundzie sezonu, zawodnik Hyundaia ma serce i determinację we właściwym miejscu. W miniony weekend w Umea może i nie był bezbłędny, ale i tak wycisnął ze swojej rajdówki 120%. Kto wie, czy to nie Neuville stałby na najwyższym stopniu podium, gdyby nie te kilka pomyłek. Jeśli Thierry tak samo pojedzie w Chorwacji, może dać swojemu zespołowi upragnione, pierwsze zwycięstwo w erze hybrydowej.

Kalle Rovanpera rozpoczął Rajd Szwecji tak, jak zakończył Rajd Monte-Carlo – zawrotnym tempem. Co tu wiele mówić? Fin najbardziej ze wszystkich zawodników zasłużył na zwycięstwo w drugiej rundzie WRC. Przez cały weekend miał bardzo równe tempo – co odcinek notował czasy w pierwszej trójce. Nie popełnił też praktycznie żadnego błędu i popisał się bardzo dojrzałą jazdą, do której zdążył nas już przyzwyczaić. Od końcówki drugiego etapu prowadzenie Kallego było praktycznie niezagrożone. W dodatku dokonał tego wszystkiego, będąc przez większość imprezy w jednym z pierwszych samochodów na odcinku i jadąc w mniej korzystnych warunkach od rywali. Rovanpera ponownie przyjedzie do Chorwacji jako lider WRC.
Podsumowanie
Osobiście jestem tegorocznym Rajdem Szwecji całkiem usatysfakcjonowany i myślę, że nie znajdzie się wiele osób, których ta impreza rozczarowała. Tak jak pisałem wcześniej – sport nie dostarcza emocji tylko na absolutnie najwyższym poziomie. To, że tym razem zabrakło najlepszych zawodników nie zepsuło nam widowiska, a śmiem twierdzić, że nawet je poprawiło. Jednakże drugą rundę WRC momentami ciężko było oglądać z przyczyn od organizatorów niezależnych. Myślę, że domyślacie się o jakie wydarzenie mi chodzi. W tym artykule (i w każdym następnym) starałem się nie dotykać tego tematu, bo i sam nie czuję się na tyle kompetentny, żeby o tym pisać i Wy nie po to odwiedzacie “Po Rajdowemu”. To co jednak chcę zrobić, to podpisać się obiema rękami pod słowami zwycięzcy opisywanej imprezy.
“To był ciężki tydzień dla ludzi z Ukrainy i mam nadzieję, że znajdą w sobie siłę i nadzieję w tych trudnych czasach”.
Kalle Rovanpera na mecie Rajdu Szwecji 2022
