Oni tam jeździli?
Gdy mówimy o Danim Sordo, przed oczami mamy rajdowe Citroeny i Hyundaie. Ilekroć patrzymy na czerwonego Mistubishi Lancera, do głowy przychodzi nam Tommi Makinen. Nie da się nie wspomnieć o Colinie McRae, nie widząc obrazków z niebieską Subaru Imprezą i Fordem Focusem w barwach Martini. Jednak ci kierowcy, będący ikonami swoich zespołów, zaliczali starty w ostatnich ekipach i rajdówkach, w których byśmy się ich spodziewali. Zapraszam Was na zestawienie, przy którym wielokrotnie zadacie sobie pytanie „Oni naprawdę tam jeździli?”.
Juha Kankkunen w Hyundaiu

Zachwyty Kankkunena nad osiągami Hyundaia w tegorocznym Rajdzie Ypres dziwią trochę mniej, gdy przypomnimy sobie, że Fin przecierpiał swoje za kierownicą Accenta WRC. Po sezonie 2000, czterokrotny Mistrz Świata dowiedział się, że rolę pierwszego kierowcy w zespole ma przejąć Petter Solberg. Kankkunen, zirytowany tą subtelną sugestią, że szczyt swoich możliwości ma już za sobą, zdecydował się rozwiązać kontrakt z ekipą plejad.
Pierwszą połowę sezonu 2001 spędził więc głównie w domu, startując w zaledwie dwóch rundach ERC. Przy okazji domowego Rajdu Finlandii, pomocną rękę wyciągnął do niego Hyundai. Szefowie koreańskiego zespołu wciąż naiwnie wierzyli, że ich problem leży w kierowcach, a nie w koszmarnej konstrukcji jaką był Accent WRC. Fin wyprowadził ich z błędu, wycofując się po awarii podczas drugiego dnia rajdu.
Hyundai był jednak pewny swego i niedługo później Koreańczycy podpisali z czterokrotnym Mistrzem Świata kontrakt na sezon 2002. Accent WRC nadal był niesamowicie problematyczną rajdówką i piąte miejsce w Rajdzie Nowej Zelandii było pierwszym i zarazem jedynym finiszem Kankkunena w punktach. Z końcem sezonu Fin odwiesił kask na kołku i wycofał się z WRC.
Chris Atkinson w Citroenie

Australijczyk przez lata startów w zespole Subaru wyrobił sobie opinię solidnego rzemieślnika w WRC. Jednak na początku 2013 roku jego kariera zdawała się stanąć w miejscu. Szansę na powrót na salony rajdów dał mu… książę Emiratów Arabskich.
Khalid Al Qassimi, bo o nim mowa, był synem szejka i dzięki rodzinnej fortunie spełniał swoje marzenia w WRC. Haczyk polegał jednak na tym, że czasami emiracki kierowca musiał odpuścić rajdowe przygody, na rzecz spraw arystokracji. Tak było przed Rajdem Meksyku 2013 i zespół Citroena (sponsorowany przez Emiraty Arabskie) musiał szukać zastępstwa. Padło właśnie na Chrisa Atkinsona, który w poprzednim sezonie zaliczył gościnny start w DS3 WRC podczas Rajdu Finlandii.
Al Qassimi zachował się honorowo i nie dość, że przywiózł Atkinsonowi do Meksyku swoją rajdówkę, to także swojego pilota – Stephana Prevot. Australijczykowi zostało jedynie wsiąść do samochodu i przejechać Rajd Meksyku. Atkinson wywiązał się z powierzonego mu zadania, dojeżdżając na szóstym miejscu w generalce.
Juho Hanninen w M-Sporcie

Zostajemy w roku 2013, w momencie, w którym Juho Hanninen jest jednym z najgorętszych nazwisk w rajdowym sezonie ogórkowym. Fin zyskał sławę mistrza w klasie S2000, gdy wygrał kolejno: cykl IRC, Mistrzostwo Świata w klasie SWRC i Mistrzostwo Europy. Pewny swego, Hanninen rozwiązał kontrakt ze Skodą pod koniec 2012 roku i doszedł do porozumienia z M-Sportem.
Fin był trzecim kierowcą zakontraktowanym przez brytyjski zespół. Miał wystartować w dwóch pierwszych rundach, a jeśli jego wyniki usatysfakcjonują Malcolma Wilsona, możliwe będą dalsze starty Fiestą WRC. Sezon nie zaczął się jednak pomyślnie dla Hanninena. Mimo wygrania jednego z odcinków, Juho rozbił swoją rajdówkę ostatniego dnia Rajdu Monte-Carlo. W Szwecji, co prawda udało mu się zająć szóste miejsce, ale zdaniem Wilsona było to za mało. Hanninen wystartował jeszcze w Rajdzie Finlandii w prywatnej Fieście WRC, zanim został zakontraktowany przez Hyundaia.
Colin McRae w Kronosie

Najbardziej kultowy kierowca rajdowy przez całą karierę kojarzony był z Subaru i Fordem. W 2005 roku dostał także szansę na dwa występy w Skodzie i istnieje duża szansa, że część osób wskazałaby właśnie te starty, jako ostatnie w karierze Szkota. McRae pojechał jednak jeszcze jeden rajd w niebieskim samochodzie.
Mowa o Citroenie Xsarze w barwach zespołu Kronos. Citroen oficjalnie wycofał się z WRC po 2005 roku. Nieoficjalnie jednak Francuzi przekazali swoje rajdówki i członków zespołu prywatnej ekipie Kronosa. Mimo starszego sprzętu Sebastien Loeb pewnie zmierzał po swój trzeci tytuł w karierze. Przed Rajdem Turcji Francuz miał jednak wypadek na motorze, w efekcie którego złamał rękę i uszkodził połączenia nerwowe. Jego zespół musiał znaleźć więc zastępstwo za Mistrza Świata, a idealny do tej roli wydawał się Colin McRae.
Kierownictwo zespołu pamiętało jeszcze Szkota, z solidnych, aczkolwiek mało efektownych startów w fabrycznym Citroenie w 2003 roku. Liczyli, że Colin będzie w stanie wrócić do formy i utrudnić Gronholmowi detronizację Loeba. McRae zaczął swój ostatni taniec w WRC podczas Rajdu Turcji. Szkot nie spełnił jednak oczekiwań i jechał na siódmym miejscu, zanim awaria samochodu wykluczyła go z dalszej rywalizacji. Na domiar złego dla McRae, dobry występ zaliczyli Pons i Sordo. Kronos w Australii postawił właśnie na Hiszpanów, mimo, że początkowo to Colin miał wystartować w krainie kangurów. Jak się okazało, był to ostatni występ Mistrza Świata z 1995 roku w WRC.
Xavier Pons w Subaru

Kontynuując wątek sezonu 2006, siódme miejsce Xeviego Ponsa w generalce nie przekonało włodarzy Citroena. Francuzi zrezygnowali z Hiszpana na rzecz jego rodaka – Daniego Sordo. Pons rozpoczął sezon 2007 jako kierowca prywatny i rozważał nawet zakończenie kariery. Z pomocą przyszło jednak Subaru, które zgłosiło się po Katalończyka w drugiej połowie sezonu.
Pons miał startować u boku Solberga i Atkinsona, za kierownicą problematycznej Imprezy WRC S12B. Mimo to, okiełznał on swoją rajdówkę i w pierwszym występie w nowym zespole w Finlandii dowiózł szóste miejsce. Jak się jednak okazało były to ostatnie punkty Ponsa w tamtym sezonie. Jedynym pozytywnym momentem reszty występów w Subaru był wygrany odcinek podczas Rajdu Japonii.
Zespół plejad chciał zatrzymać Xeviego również na sezon 2008, ale Pons rozczarowany osiągami Imprezy WRC nie przedłużył kontraktu. Zamiast tego wrócił do Hiszpanii i swoich rodzimych mistrzostw, gdzie jeździ do dzisiaj.
Dani Sordo w Fordzie

Hiszpan jest kojarzony z Citroenem i Hyundaiem do tego stopnia, że jego zdjęcie w kombinezonie Forda wygląda jak wiadomość z alternatywnej rzeczywistości. To jednak wydarzyło się naprawdę i to w dodatku na naszej ziemi.
Trzy tygodnie przed Rajdem Argentyny 2012, lider zespołu Forda, Jari-Matti Latvala, złamał obojczyk podczas jazdy na nartach. Jednocześnie Sordo jeździł wtedy w rozpadającym się zespole Mini Prodrive, który w dodatku nie chciał wystawić Hiszpana w Ameryce Południowej. Dani, ze względu na swoje niesamowite doświadczenie i renomę, był idealnym kandydatem do wolnej Fiesty WRC. Obie strony wiedziały, że będzie to jednorazowy występ, ale Sordo i tak pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Hiszpan, mimo braku znajomości rajdówki, bardzo szybko przyzwyczaił się do brytyjskiej konstrukcji. Przez trzy dni utrzymywał się na trzecim miejscu w generalce i był najwyżej plasowanym kierowcą Forda. Ta historia miała jednak gorzki koniec. Na ostatnim odcinku w Fieście Sordo padł alternator i zawodnik niestety wrócił z Argentyny z pustymi rękami.
Tommi Makinen w Nissanie

„Latający Fin” jest nieodłącznie kojarzony z japońskimi zespołami i samochodami. Jednak zazwyczaj w tym kontekście myśli się o Mitsubishi i Subaru, a nie o Nissanie. Aczkolwiek nie miejcie do siebie pretensji, jeśli nie pamiętaliście o tym etapie w karierze Makinena. Sam zainteresowany pewnie chętnie by o nim zapomniał.
Po bardzo obiecujących występach w 1991 roku, młody Makinen znalazł się na liście życzeń wielu zespołów. Pełen program startów w WRC proponował mu Nissan, a także Subaru. Zespół plejad był wtedy nowością w Mistrzostwach Świata, więc Fin postawił na bardziej doświadczonego Nissana. Ta decyzja okazała się błędna. I nie tylko dlatego, że uniemożliwiła nam oglądanie Makinena i McRae w jednym zespole.
Pierwotnie Tommi miał przejechać wszystkie czternaście rund WRC za kierownicą modelu Sunny GTI. Jednak Nissanowi już po dwóch rajdach zaczęły kończyć się pieniądze. Koniec końców Makinen pojechał tylko na Monte-Carlo, w Portugalii, Finlandii i Wielkiej Brytanii. Najlepszy wynik przyszedł właśnie na Wyspach, gdzie Fin zajął ósme miejsce. Później rozwiązał kontrakt z Nissanem i w 1993 roku musiał szukać sobie nowego zespołu.
Didier Auriol w Skodzie

Można powiedzieć, że jednym z symboli początku XXI wieku byli wielcy kierowcy, startujący w zespołach z ogona stawki. Co jednak zrobić, gdy najlepsze ekipy uświadamiają Ci tylko, że najlepsze lata masz już za sobą? Z tym dylematem zmierzył się Didier Auriol. Peugeot postrzegał go jako „niewygodnego” i nie przedłużył z kierowcą kontraktu po sezonie 2001. Dwukrotny Mistrz Świata znalazł się więc na lodzie.
Po roku z pomocą przyszła Skoda. Czesi mieli ambitne plany na sezon 2003 i chcieli skorzystać z doświadczenia i umiejętności Francuza. Czterdziestopięcioletni wtedy Auriol po podpisaniu kontraktu, powiedział w wywiadzie, że wciąż chce wygrywać. Czy Skoda była do tego odpowiednim miejscem? Myślę, że znacie odpowiedź na to pytanie.
Francuz rozpoczął starty za kierownicą modelu Octavia WRC. Ledwie zdążył przyzwyczaić się do nowego samochodu i zaczął wyciskać z niego dobre rezultaty (6 miejsce Argentynie), gdy Skoda wystawiła nową Fabię WRC. Powiedzieć, że rajdówka miała problemy wieku dziecięcego, to jak nie powiedzieć nic. Z siedmiu rajdów w nowym samochodzie, Auriol ukończył tylko trzy, przy czym ani razu nie był to finisz w top 10. Po sezonie Francuz odszedł z czeskiego zespołu.
Mikko Hirvonen w Subaru
Jeśli jesteście fanami Mikko Hirvonena i nie pamiętacie sezonu 2004, to znaczy, że wiele nie straciliście. Przygoda Wicemistrza Świata w Subaru była o tyle niefortunna, że prawie zakończyła jego karierę w WRC. Z drugiej strony, była też dla Fina bardzo ważną lekcją.
Początkowo u boku Solberga w Subaru miał startować Richard Burns. Anglik podupadł jednak na zdrowiu i rajdy zeszły w jego życiu na dalszy plan. Zarząd zespołu zdecydował się więc ściągnąć z Forda Mikko Hirvonena. Ekipa plejad kontynuowała tym samym schemat jednej doświadczonej załogi i jednej młodej, uczącej się od starszych. Starty u boku aktualnego Mistrza Świata potrafią być jednak dosyć stresujące.
W pierwszym występie w nowym zespole, podczas Rajdu Monte-Carlo, Hirvonen wypadł z trasy już na dziewiątym odcinku. To miał być zwiastun tego jak będzie wyglądał ten sezon w wykonaniu Fina. Mikko pokazywał, że ma talent, ale jednocześnie nie dogadywał się z Imprezą WRC. Hirvonen zazwyczaj doczłapywał się do mety, ale przywoził zdecydowanie zbyt mało punktów. W konsekwencji Subaru ukończyło sezon dopiero na trzecim miejscu i nie przedłużyło kontraktu z Finem. W efekcie Mikko trafił z powrotem do Forda i patrząc z dzisiejszej perspektywy – wyszło mu to na dobre.
Valentino Rossi w Stobarcie
Dziewięciokrotny motocyklowy Mistrz Świata, będący właściwie żyjącą legendą serii MotoGP, zawsze miał słabość do rajdów. Jego idolem i mentorem był sam Colin McRae, a Włoch jest stałym gościem (i zwycięzcą) na Monza Rally Show. Jakiś czas temu portal dirtfish.com zaryzykował stwierdzenie, że Rossi mógłby być nawet Mistrzem Świata, gdyby zaangażował się w WRC. Osobiście w takie dywagacje nie będę się bawił. Jednak możecie nie pamiętać, że Włoch miał już szansę spróbować swoich sił w Mistrzostwach Świata, w barwach solidnego zespołu.
Mowa o Rajdzie Walii 2008. Początkowo „The Doctor” miał wystartować za kierownicą Subaru Imprezy WRC, ale koniec końców zdecydował się na Forda Focusa. Nie był to byle jaki Focus, bo mówimy o rajdówce przygotowanej przez Stobart, czyli satelicki zespół Forda. Biorąc pod uwagę, że był to dopiero trzeci start Włocha w WRC, miał gigantycznego pecha do warunków.
Tamta edycja brytyjskiego klasyka, przeszła do historii dzięki niezwykle niesprzyjającej pogodzie. Temperatura powietrza spadła poniżej zera, a walijskie błoto przykrył lód. Valentino tymi warunkami się nie przejmował i w wywiadach między odcinkami mówił, że nawet w takich okolicznościach świetnie się bawi. Jego tempo stopniowo się poprawiało. O ile na początku rajdu znajdował się w okolicach trzydziestej pozycji, o tyle na ostatnim etapie kręcił już czasy na granicy pierwszej dziesiątki. Do mety dojechał na bardzo solidnym 12 miejscu.
To już wszyscy zawodnicy, których na dzisiaj przygotowałem. Który zaskoczył Was najbardziej? Które osobliwe połączenie kierowcy i samochodu Wy pamiętacie najlepiej? Dajcie mi znać w komentarzach.