Zapowiedź Rajdu Szwecji
Po emocjonującym Monte-Carlo apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc oczy wszystkich w ten weekend skupione będą na Szwecji. Temperatury poniżej zera, zdradliwe śnieżne bandy, wysokie loty na Colin’s Crest i miejmy nadzieję, walka do ostatnich metrów. To wszystko zacznie się już w czwartek o godzinie 20.
Trasa
Jak już wspominałem wyżej cały rajd zacznie się na krótkim superoesie na torze wyścigów konnych w Karlstad. Zdecydowanie bardzo widowiskowy, z jedną hopą na mostku i długimi łukami. Oczywiście załogi będą rywalizować ze sobą parami. Rajdu tu się nie wygrywa, ale można przegrać, o czym przed dwoma laty przekonał się Thierry Neuville. W piątek rano zaczynamy prawdziwe ściganie, a trasa rajdu kieruje się na zachód od serwisu w Torsby, czyli na granicę szwedzko-norweską. I to w Norwegii odbędzie się OS 2 czyli “Hof-Finnskog” i najdłuższy w rajdzie OS 3 “Svullrya” (24 kilometry), później wracamy na wschód na OS 4 “Rojden”, który zaczyna się po Szwedzkiej stronie, przecina granicę Norweską i wraca na metę do Szwecji. Po południu wszystkie odcinki zostaną przejechane ponownie, a dzień zakończy pierwszy przejazd oesu “Torsby”. Sobota to największe klasyki tego rajdu, zaczynamy od “Rammen”, potem “Hagfors” (pod nazwą Varmullsasen robił za Power Stage kilka lat temu) i wisienka na torcie, czyli Vargasen z Colin’s Crest, czyli słynną hopą Colina. Tego odcinka specjalnie przedstawiać nie trzeba, więc powiem tylko, że każdy szanujący się fan rajdów nie może go ominąć. Po drugiej pętli wracamy do Karlstad na drugi przejazd przez superoes, po czym zawitamy po raz kolejny do Torsby, na krótki niespełna 2 kilometrowy “Torsby Sprint”. Na trzecim etapie ścigania dużo nie będzie, tylko 3 oesy, dwa razy “Likenas”, zanim udamy się po raz ostatni w okolice Torsby na finał rajdu, czyli Power Stage. Razem to wszystko daje 316 kilometrów oesowych na które składa się 19 odcinków. Ostatnia kwestia dotycząca trasy, czyli pogoda. Od kilku dni docierały niepokojące informacje, że może brakować trochę śniegu i możliwa jest powtórka z 2016 roku (brak śniegu i 8 odwołanych odcinków). Dzisiajj rano (12 lutego) jednak, ze zdjęć wynika, że sytuacja wygląda nieco lepiej, ale jednocześnie prognozy mówią, że podczas rajdu temperatura może wzrosnąć aż do 4 stopni Celsjusza, Pozostaje mieć nadzieję, że odcinki będą przejezdne i nic nie będzie trzeba odwoływać. Pełen harmonogram: tutaj

Faworyci
To teraz o kierowcach. Dla wielu Szwecja będzie szansą na pokazanie swoich pełnych możliwości, powalczenie o podium w klasyfikacji punktowej lub zdobycie miejsca na podium. Zacznijmy jednak o tych, którzy do Skandynawii przyjechali po zwycięstwo. Sebastien Ogier, oczywisty faworyt w każdym rajdzie, jednak triumf na Monte może pokrzyżować Sebowi plany. Tutaj na trasę będzie wyjeżdżał jako pierwszy i jeśli śniegu faktycznie spadnie, to straty spowodowane wymiataniem luźnej nawierzchni mogą okazać się za duże. Tak stało się w zeszłym roku, Francuz dojechał na metę rajdu dopiero 10 i bez wygrania ani jednego odcinka. Thierry’ego Neuvilla tez należy spodziewać się w gronie pretendentów do zwycięstwa, zeszłoroczny triumfator w tym rajdzie, wraca do Szwecji z nadzieją na wskoczenie na pierwsze miejsce w klasyfikacji. Belg jednak jest w niewiele lepszej sytuacji od Ogiera, gdyż na trasę będzie ruszał zaraz za nim, jeśli uda mu się pierwszego dnia odkleić od Francuskiego kierowcy, to może mieć szansę. Ott Tanak wypadł z walki na Monte, po części przez spadek formy drugiego dnia, po części przez przebitą oponę. Tutaj jednak określiłbym go jako głównego faworyta rajdu. Lepsza pozycja od Ogiera i Neuvilla, a także zabójcze tempo na odcinkach o takiej charakterystyce, sprawiają, że Tanak znów może być nie do zatrzymania.

Czarne Konie
Zwycięstwo, któregoś z tych zawodników będzie niespodzianką, ale powalczyć o podium na pewno mogą. Na pierwszy ogień idzie ten, który pojedzie przed własnymi kibicami, czyli Pontus Tidemand. Monte miało służyć zaznajomieniu się z samochodem, a w Szwecji podobno mamy poznać pełnię umiejętność Szweda, którego wspierać będę tłumy kibiców przy trasie. Kolejny z “gospodarzy”, Andreas Mikkelsen. Kierowca Hyundaia pokazywał się w Alpach z dobrej strony, zanim urwał koło, więc Norwescy kibice wierzą, że Szwecja może być rajdem na przełamanie złej passy Mikkelsena. Andreas na pewno wie, jak zdobyć tutaj dobry wynik, trzy razy kończył rajd na podium. Teemu Suninen, kompletuje tercet skandynawskich młodych zdolnych. Jak już wcześniej pisałem, to jest sezon prawdy Suninena, a Monte nie poprawiło jego sytuacji. Na usprawiedliwienia należy dodać, że asfalty nie są wymarzoną nawierzchnią młodego Fina, ale w Szwecji najzwyczajniej w świecie należałoby dowieźć dobry wynik, jeśli Suninen nadal ma być traktowany jako przyszły mistrz świata.

Stara Gwardia
Nikt nie lubi wytykania wieku, ale przepraszam, jakoś tych kierowców musiałem przypisać. Jest to ostatni rajd zanim Sebastien Loeb odda i20 WRC Daniemu Sordo i legenda rajdów na pewno chce się tu dobrze pokazać. Jednak Rajd Szwecji nigdy nie należał do ulubionych Loeba, udało mu się tu wygrać tylko raz (2004). Francuza nie należy jednak nigdy lekceważyć, żaden z jego dziewięciu tytułów nie był przypadkowy, a w dodatku Loeb bardzo szybko potrafi zaadaptować się do nowego samochodu. Jeśli o Jarriego Matti Latvalę, to wahałem się, gdzie go przydzielić. Z uwagi na doświadczenie i osiągnięcia w tym rajdzie znalazł się jednak tu, a fakt, że w Szwecji wygrywał już cztery razy mówi sam za siebie. Fin wie czego potrzeba by w niedzielę stanąć na najwyższym stopniu podium. No i na deser najbardziej wyczekiwany występ w tym rajdzie, czyli powracający po dziewięciu latach do WRC, Marcus Gronholm. Chyba każdy zdążył się stęsknić za dwukrotnym mistrzem świata. Gronholm razem z wieloletnim pilotem Timo Rautiainenem zasiądzie za kierownicą Toyoty i powalczy o jak najlepszą pozycję, a należy dodać, że jest to najbardziej doświadczony i posiadający najwięcej zwycięstw w Szwecji, kierowca w obecnej stawce.

Na zapleczu
Warto rzucić okiem na WRC 2 Pro w ten weekend, bo wreszcie my Polacy mamy komu kibicować. Łukasz Pieniążek wystartuje w zespole M-Sportu razem z pilotem Kamilem Hellerem. Po kilkudniowych testach w Estonii, Łukasz przyznał, że czuje się gotowy do walki w Szwecji. Cóż pozostaje tylko życzyć powodzenia i mieć nadzieję na dobre miejsce w kategorii. Jednak o podium będzie trudniej niż na Monte, do rywalizacji w Pro zgłosiły się trzy zespoły i pięć załóg. Obok Greensmitha i Rovanpery, zobaczymy Madsa Ostbega w C3 R5 i Eerika Pietarinena w Fabii R5, który sensacyjnie triumfował w WRC 2 W Finlandii w zeszłym roku. WRC 2 Pro zapowiada się ciekawie, pozostaje tylko oglądać i kibicować Łukaszowi.
