Nie tym razem
Czyli Rajd Szwecji 2019
Każdy Rajd Szwecji musi mieć zestaw wydarzeń, by można go było uznać za udany. Muszą być przede wszystkim zmienne warunki na trasie, problemy mistrzów świata (i nie tylko), niespodziewany lider walczący z jednym z faworytów o zwycięstwo, no i przede wszystkim zaspy śnieżne łamiące kierowcom i kibicom serca. Tak więc po Rajdzie Szwecji 2019, mogę zapewnić z pełną odpowiedzialnością, że tegoroczna edycja, wszystkie wyżej wymienione punkty wypełniła!
Przed rajdem
Kierowcy rajdowi wiele wolnego nigdy nie mają, więc testowanie rozpoczęło się praktycznie zaraz po Monte-Carlo. W trakcie tych testów przygody miał chociażby Loeb, któremu udało się dachować. Jednak niepokojące informacje dochodziły przede wszystkim ze stacji pogodowych, gdyż prognozy pokazywały kilka stopni na plusie podczas rajdu. Organizator jednak uspokajał i wszystkie odcinki miały odbyć się regulaminowo, bez przeszkód. Odcinek testowy padł łupem Thierry’ego Neuvilla, dachował tym razem Meeke. Po kilku godzinnej przerwie zapadł mrok, nadeszła godzina 20:00 i pierwszy oes rajdu.
Etap pierwszy, OS 1
Czyli znany i lubiany superoes w Karlstad. Kibiców dużo, otwarcie huczne, na ceremonii rozpoczęcia pojawia się nawet książę Varmland (albo i Szwecji, nie jestem pewien). Na samym torze, mimo starań organizatora trochę wody, ale też dużo lodu. W każdym razie, wszyscy gotowi, więc Emil Bergkvist z Patrikiem Flodinem zaczynają zabawę i jako pierwsi ruszają w bój. Inne pojedynki są jeszcze ciekawsze, ponieważ Mikkelsen lecąc pełnym bokiem na długich łukach, trochę niespodziewanie wygrywa pojedynek z Tanakiem. W Polsce radości nie będzie, bo Łukasz Pieniążek przegrywa z Henningiem Solbergiem. Przychodzi jednak czas na pary, które spokojnie można nazwać “walkami wieczoru”. Najpierw Neuville pokonuje Sebastiena Ogiera, przy okazji wykręcając najlepszy czas odcinka, a później w starciu rajdowych legend Gronholm pokonuje Loeba, ku uciesze lokalnych fanów. Liderem rajdu Neuville, za nim Ogier i Mikkelsen.

Etap pierwszy, OS 2-4
Czas na część właściwą rajdu. W Piątek jesteśmy po Norweskiej stronie granicy i na starcie czeka już Sebastien Ogier, który jako pierwszy rusza w brudny zimowy poranek. Brudny też śnieg na odcinku (bardzo szybkim należy dodać, średnia prędkość wynosi 125 km/h), gdyż już w tym momencie wychodzi spod niego szuter. Takie warunki sprzyjają jednak Ogierowi, a Francuz pokonuje swojego bezpośredniego rywala, czyli Neuvilla, o 1,6 sekundy, zajmując przy okazji 4 miejsce. Zgodnie z przewidywaniami, z \”wysokiego C\” zaczyna Tanak, wygrywając oes, zostając liderem i pokonując drugiego Suninena aż o 3,8 sekundy. Podium uzupełnia Latvala. Jednak pierwsza próba ma już swoich pechowców: Tidemand znowu ma problemy z samochodem, a po raz pierwszy w tym rajdzie możemy usłyszeć słynne “Oi, Oi, Oi” Marcusa Gronholma, gdyż dwukrotny mistrz świata jako pierwszy pada ofiarą zasp. Za jego przykładem idą też Elfyn Evans i niestety, Łukasz Pieniążek, dla którego jest to koniec dnia. Na następnym odcinku odgryza się Thierry Neuville, który wkłada Ogierowi aż 6 sekund. Tanak tym razem niespodziewanie musi ustąpić miejsce Suninenowi, który kręci kapitalny czas i wygrywa z Estończykiem o 1,1 sekundy. Młody Fin przy okazji melduje się na drugim miejscu w generalce. Kolejne lądowania w zaspie zaliczają kolejno: Gronholm (2 razy i znów “oi, oi, oi”), Bertelli i Rovanpera. OS 4, czyli “Rojden” to mało śniegu, ale dużo lodu i (najważniejsze) kibiców. Ott Tanak wygrywa o grubość lakieru z Latvalą (0,2 sekundy) i umacnia się na prowadzeniu, świetny wynik Evansa, który zamiast zwiedzać Szwedzkie pobocza, postanowił poprawić swoją pozycję w rajdzie. Thierry Neuville na mecie twierdzi, że skakał jak kangur na podbiciach, ale nawet dalekie loty nie są w stanie uchronić go od straty pozycji. Problem z pedałem gazu ma Tidemand, więc bohater lokalnych kibiców traci jeszcze więcej czasu, natomiast kolejny z “gospodarzy”, Andreas Mikkelsen zostawia gdzieś w śniegu znaczną część przodu auta. Liderem Tanak, z przewagą 5,5 sekundy nad Suninenem i 5,6 nad Latvalą. W klasyfikacji generalnej, zasadniczo jest ciasno, pierwsza piątka mieści się w niespełna 15 sekundach. Największym pechowcem zostaje Gronholm, który znowu wpada w zaspę, ale zatrzymuje się dopiero na drzewie i w taki sposób kończy swój udział w etapie. Natomiast królem wywiadów zostaje Lorenzo Bertelli, na którego patrzeć jest wprost cudownie, gdyż Włoch naprawdę cieszy się powrotu do WRC i mimo że na każdym oesie w pierwszej pętli lądował w zaspie, to na mecie odcinka zawsze uśmiechnięty. Na pytanie “How was the stage, Lorenzo?”, odpowiada “Nice, and how are you?”

Etap pierwszy, OS 5-8
Tradycyjnie już na drugiej pętli robią się spore koleiny, skutecznie utrudniając pierwszym kierowcom na trasie, walkę o jakikolwiek lepszy wynik. Traci Tanak spadając na trzecie miejsce, najwięcej traci Ogier, ale Thierry Neuville znowu nie wykorzystuje szansy, by odskoczyć Francuzowi i przestrzeliwuje dwa razy zakręt, trafiając w głęboki śnieg i tracąc sporą część pakietu aerodynamicznego. Mimo złych warunków, możemy się ekscytować wspaniałą walką dwóch Finów, czyli Latvali i Suninena. Z tego bratobójczego pojedynku najlepiej wychodzi Jarri i zostaje nowym liderem rajdu. Największą niespodziankę sprawia jednak Evans wygrywając odcinek i awansując na 8 lokatę. Blisko zawału serca znalazł się pewnie Esapekka Lappi, który odbił się od zaspy i prawie zaliczył rolkę, ale jakimś cudem C3 Fina poleciał tylko bocznymi drzwiami po lodzie i wrócił na koła. Na kolejnej próbie największy dramat i sensacja, bo nieco mniej szczęścia od swojego kolegi ma Sebastien Ogier. Lider MŚ nieco zbyt mocno odbija się od bandy śnieżnej i zakopuje się po tylne koła po przeciwległej stronie drogi. Na domiar złego dzieje się to w miejscu, gdzie nie ma żadnych kibiców, którzy mogliby mu pomóc. Francuz musi się wycofać. Z pozytywnych rzeczy, to znów świetne tempo pokazuje Suninen, wygrywa OS i zostaje po raz pierwszy liderem rajdu, rytm zaczyna odnajdować też Loeb, który kręci drugi czas, nieźle także Mikkelsen, Norweg uzupełnia top 3 odcinka. Mimo dynamicznej sytuacji w tabeli, jest jedna rzecz, która się nie zmienia, czyli Bertelli znów w zaspie. Kolejna próba kolejny raz dla Evansa, za nim finiszuje Latvala, a identyczny czas ustanawia Sebastien Loeb, awansując przy okazji na 6 miejsce w generalce. Chociaż Ogier w rajdzie już nie jedzie, to w nieciekawej sytuacji jest Neuville, który po swoich błędach znajduje się dopiero na 8 pozycji. Ostatni odcinek to przejeżdżany po zmroku Torsby. Oes ważny, bo w niedzielę będzie robił za Power Stage, a także ciekawie udekorowany, gdyż na jednej z sekcji organizator poustawiał około sześć koparek, których łyżki obracają się za przejeżdżającymi samochodami. Co bardziej sceptyczni lub złośliwi fani mogli już przewidywać jak się ten rajd zakończy dla Latvali. Była walka o prowadzenie w rajdzie, była strata miejsca, to teraz czas na gwóźdź programu, czyli przedwczesne zakończenie udziału w rajdzie. I tak też się dzieje, kolejny z Finów ląduje w zaspie, ale JML wyjeżdża z niej dopiero po 24 minutach. Ciekawie, a raczej dramatycznie też u Teemu Suninena, gdyż odczepiają mu się halogeny w taki sposób, że zasłaniają mu drogę. Młodemu zawodnikowi po desperackiej walce o przetrwanie udaje się dotrzeć do mety, ale jego prowadzenie maleje do 2 sekund nad Tanakiem i 18 nad Mikkelsenem. Na koniec dnia mamy jeszcze jedną sensację, ponieważ w momencie, w którym wydaje się, że odcinek wygrał Lappi, lepszy czas ustanawia Jarri Huttunen…w skodzie Fabii R5. Niesamowity wynik katapultuje go na trzecią pozycję w WRC 2.

Etap drugi, OS 9-11
Sobota, a to oznacza, że na dobre wracamy do Szwecji. Warunki też o wiele lepsze, więc nic tylko podziwiać rywalizację. Tą zapewniają nam kierowcy, którzy paradoksalnie jadą tylko o honor, czyli Latvala z Ogierem. Lepszy jest tym razem Fin, dopiero 5,2 sekundy za nim jest Tanak, ale dla Estończyka najważniejsze, że 3,8 sekundy do niego traci Suninen, co sprawia, że kierowca Toyoty wraca na fotel lidera. Trzecie miejsce na odcinku należy do Ogiera. Następnie nadchodzi czas na OS 10, gdzie wreszcie czysty przejazd notuje Gronholm, a w pojedynku o “godność” tym razem lepszy Ogier. Jednak wszyscy pasjonują się walką pomiędzy Sunienenem a Tanakiem. Po stracie prowadzenia Teemu chce je bardzo szybko odzyskać, jednak w rajdach czasem jest tak, że chce się za bardzo i Suninen niestety myli punkt hamowania i wpada w zaspę. Od razu na pomoc biegną kibice, ale dopiero po 1,5 minuty udaje im się wydobyć Fiestę WRC. Straty są za duże i w taki sposób kończą się marzenia kierowcy M-Sportu o pierwszym w karierze zwycięstwie. Coraz śmielej radzi sobie z kolei Thierry Neuville. Belg notuje trzeci czas i odbija sobie słaby OS 9, przeskakując Meeka i uplasowując się na 5 pozycji. Nadszedł wreszcie moment, na który wszyscy czekali od początku rajdu. Vargasen (podobno wymawia się to “Warjosen”) i Colin’s Crest. Premierowy lot na słynnej hopie należy w tym roku do Gronholma, który jednak po wczorajszych przygodach jedzie i skacze bardziej asekuracyjnie. Zaraz za nim “leci” Ogier, a “leci” jest bardzo dobrym sformułowanie, bo nie dość, że daleko na hopie Colina, to jeszcze czas pozwala na wygranie odcinka. O oesowe zwycięstwo ociera się także Neuville, który przegrywa o zaledwie 0,1 sekundy z Francuzem, ale kierowca Hyundaia nie ma powodów do rozczarowania, gdyż Lappi traci 5,4 sekundy i Belg przeskakuje go w generalce. W dodatku prawie 9 sekund do lidera traci Evans, co sprawia, że Neuville znajduje się już tylko 1,1 sekundy od podium. Liderem Tanak, a ze stratą 33,8 sekundy drugi jest Mikkelsen, trzeci Evans. Najdłuższy lot należy do Bertellego, który chyba w ogóle nie hamuje przed skokiem.

Etap drugi, OS 12-16
Druga pętla, więc warunki oczywiście fatalne, co sprawia, że Sebastien Ogier chwyta się wszelkich możliwych sposobów, by nie startować jako pierwszy. Wobec tego, za pozwoleniem Citroena spóźnia się na OS 12, by wystartować przed Lappim i pomóc mu, odkurzając trasę. Taktyka jakkolwiek kuriozalnie by nie brzmiała, jest chyba skuteczna, bo Esapekka zajmuje drugie miejsce na odcinku i automatycznie przesuwa się na trzecie w generalce. Tanak znowu uruchamia protokół “dominacja” (tak dobrze znany z końcówki zeszłego sezonu) i wygrywa ten oes, a także następny. Drugi tym razem jest Neuville, który awansuje na 4 miejsce, wyprzedzając Evansa. Tempo ponownie znajduje Loeb, który ustanawia czwarty czas na odcinku i jest 7 w generalce. Rok 2015 przypomina sobie Mikkelsen, który wypada z drogi w tym samym miejscu, w którym 4 lata temu pogrzebał szansę na zwycięstwo. Wracamy na Vargasen, gdzie ponownie rządzi i dzieli Sebastien Ogier, ale zanim Mistrz Świata ruszył na trasę, to Szwedzkie zaspy znów zwiedzał Latvala. Fin utknął na prawie 3 minuty. Ciśnienia podskoczyło też Neuvillowi, który od rana dokręca przysłowiową śrubę. Belg zahacza o zaspę, wykonuje piruet w stylu Aalatonena i kontynuuje walkę na odcinku, tracąc zaledwie 2,1 sekundy do zwycięzcy. Jego oddech na karku czuje już pewnie Lappi, ponieważ Fin traci 0,6 sekundy do kierowcy Hyundaia. Kolejny dramat przeżywa Suninen, któremu ucieka tył samochodu spektakularnie uderza tylnymi drzwiami w drzewo. Mimo, że dociera do końca odcinka, to diagnoza jest jasna: skrzywiona klatka. Powoduje to, że młody Fin do walki może wrócić dopiero jutro, a także o punkty powalczy innym razem. Do końca drugiego etapu zostały już tylko dwa krótkie odcinki. Pierwszy z nich to drugi przejazd “SSS Karlstad”. Jednak trasa oesu pod nieobecność zawodników zmienia się właściwie w brudne bajoro. Mało śniegu, dużo wody. W niesprzyjających warunkach najlepszy jest nie kto inny, tylko Ott Tanak, który bierze rewanż za czwartek i tym razem pokonuje Mikkelsena. Bardzo ważny wynik uzyskuje Lappi, drugie miejsce na odcinku pozwala mu odskoczyć od Neuvilla. Trzecie miejsce dla Ogiera. Czas na ostatni sobotni odcinek, czyli zaledwie 1,8 km oesu “Torsby Sprint”. A na nim nerwy w Citroenie, gdyż Lappi traci 0,9 sekundy do wściekle ścigającego go Neuvilla. Belg ponadto uzyskuje najlepszy czas na tej próbie. Solidny czas Loeba, który zaczyna stawiać Meeka pod sporą presją. Na koniec etapu, w klasyfikacji generalnej ścisk większy niż w pociągach PKP relacji “Gdańsk-Warszawa”. Miejsca od 2 do 5 mieszczą się w zaledwie 12 sekundach.

Etap trzeci, OS 17-19
Ostatnia prosta rajdu, tu miejsca na błędy już nie ma, szczególnie dla kierowców walczących o podium. Wreszcie po trzech dniach mamy optymalne warunki na trasie. Zdanie to, podziela Marcus Gronholm, jednak na pytanie, czy zobaczymy go jeszcze kiedyś w aucie WRC, odpowiada: “Forget it”. Mniej wesoło jest u Hyundaia, bo raz, że Meeke ucieka Loebowi, dwa: Mikkelsen spada na czwarte miejsce, trzy: Neuville traci 0,2 sekundy do Lappiego, ale fakt, że musi walczyć z samochodem nie wróży dobrze na przyszłość. Oesowe zwycięstwo dla Latvali, minimalnie wolniejszy jest Ogier. 1,5 godziny przerwy i wracamy na ten sam odcinek, czyli “Likenas”. I tu się muszą przyznać, nie zauważyłem, że początek tego odcinka przebiega na trasie superoesu “Hagfors Sprint”, dosyć znanego i używanego ostatni raz w 2015 (drugi przejazd wygrał wtedy Kubica). Ale dość o trasie, bo to co się dzieje na samym oesie jest równie interesujące, bo ponad 40 sekund traci Ogier, jednak wygląda na to, że jest to celowa taktyka mająca na celu oszczędzanie opon na Power Stage. Z kolei Elfyn Evans ma talent do wygrywania odcinków, podczas których nikt nie spodziewa się jego zwycięstwa. Walijczyk zalicza jednak na OS 18 trzecie zwycięstwo na odcinku i zmniejsza straty do Mikkelsena. Świetny czas Lappiego sprawia, że Fin odskakuje Neuvillowi na ponad 4 sekundy. Belg znów pada ofiarą źle ustawionego samochodu i trudno mu będzie powalczyć jeszcze z Lappim. W każdym razie nadszedł czas na ostatnią próbę w rajdzie. “Torsby” do tej pory przejeżdżane tylko po ciemku lub w skróconej wersji. Tanak jest bezpieczny na prowadzeniu, ale w walce o podium cały czas może się jeszcze coś zdarzyć. Najwięcej do zrobienia na tym odcinku miał Ogier, ale po dojechaniu na metę od razu mówi, że nie ma szans na punkty. Mija się jednak trochę z prawdą, gdyż jego czas wystarczy na 4 miejsce i 2 oczka do klasyfikacji punktowej. Nadzieja umiera ostatnia i w myśl tej zasady Neuville jedzie kapitalny oes i na ten moment wykręca najlepszy czas. Pora na Esapekkę Lappiego, który przyprawia sztab zespołu o zawał serca, gdyż na pierwszy międzyczasie jest gorszy od Neuvilla o aż 4 sekudny. Na drugim jest jeszcze gorzej, bo strata rośnie do 4,1 sekundy. Jednak C3 WRC jest zabójczo szybkie na prostych, a fakt, że odcinek kończy się szybką sekcją sprawia, że Lappi traci tylko 1,4 sekundy i utrzymuje 2 miejsce. W takiej sytuacji Tanakowi nie pozostaje nic innego niż spuścić wszystkim łomot, pokonać Neuvilla o 3,8 sekundy i zgarnąć pełną pulę 30 punktów.
Po raz drugi w tym sezonie obserwowaliśmy naprawdę emocjonujący rajd. Pochwalić trzeba oczywiście Otta Tanaka, ale przede wszystkim Teemu Suninena, który jechał naprawdę dobre zawody. Jednak błędy i brak doświadczenia sprawiają, że mogę napisać tylko “nie tym razem”

Oficjalne wyniki (TOP 5)
1.Tanak/Jarveoja
2.Lappi/Ferm +53.7
3.Neuville/Gilsoul +56.7
4.Mikkelsen/Jaeger +1:05.4
5.Evans/Scott +1:08.2
